Wielka sprawa w rezerwacie Imire! Pytacie często, jak nasz projekt pomocowy, co można zrobić. Z „małymi” rzeczami jest coraz ciężej, bo kolejne embarga i ograniczenia niemal uniemożliwiają indywidualną pomoc.
ALE… dzięki polskiemu oddziałowi SOS Wioski Dziecięce i jej wspaniałej szefowej Barbarze Rajkowskiej działamy na dużo większą skalę! W okolicy Imire są dwie szkoły, do których uczęszcza 1000 dzieciaków. Większość chodzi pieszo nawet 10 km w jedną stronę (bo transportu nie ma), a je raz dziennie (bo brakuje prądu, wody i jedzenia). Po powrocie do domu dzieci pracują jeszcze w polu i obejściu – to nie jest dzieciństwo w naszym rozumieniu.
Jak wiele z nich? W Zimbabwe jest 90% bezrobocia, 74% mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa, średnia płaca to 80 USD miesięcznie, od miesięcy nie ma prądu, kolejny rok jest potworna susza. Sami oceńcie.
Udało nam się skoordynować działania oddziałów SOS z Zimbabwe i Botswany oraz zatowarowanie z RPA i jakimś niemożliwym do wyobrażenia w tamtych warunkach sposobem CODZIENNIE dostarczamy dzieciakom w tych szkołach pełnowartościowy posiłek. To tzw. ePap, gotowa do rozrobienia w wodzie wysokoenergetyczna i pełna dobra wszelakiego mieszanka, której nie trzeba gotować (a więc ścinać drzew na opał). Najczęściej to jedyny pełnowartościowy posiłek, jaki te dzieci jedzą. W domu standardowo spożywają sadzę, czyli kukurydzianą polentę, może z jakąś roślinną omastą.
+100 do jakości życia. Tysiąc dzieciaków, dzień w dzień. Dzięki, SOS Wioski Dziecięce! WIELKA SPRAWA!
Pisałem w „Chrobocie”, że w Zimbabwe raczej się przeżywa niż żyje. Z każdym rokiem jest coraz gorzej.
Posiłek dla jednego dziecka kosztuje 18 centów, czyli 70 groszy. Ile kosztuje nas kawa, kino, papierosy? Pieniądze tam mają większą wartość niż tu.
Jeśli chcecie wspomóc ten projekt, tu znajdziecie taką możliwość: https://sosafryka.wioskisos.org/
Jestem ambasadorem tego projektu i SOS Wiosek Dziecięcych jako organizacji. Polecam z całego serca.

