Type and press Enter.

Śmierć króla Arabii Saudyjskiej

Nie żyje król Arabii Saudyjskiej, Abdullah. Trochę żałuję, bo w ostatnich latach obudził się w nim duch reformatora, co jest raczej rzadkie w tym kraju (ostatniego reformującego króla zastrzelił kuzyn-zamachowiec).

Abdullah bardzo mądrze wprowadzał zmiany – m.in. ufundował gigantyczny program wymiany studenckiej i co rok wysyłał na Zachód kilkadziesiąt tysięcy młodych Saudyjczyków, żeby „nasiąkli” odmiennymi ideami i potem zmieniali swój kraj od środka.

Ostatnio też zdecydowanie odpuścił innowiercom. Nikt już nie pójdzie siedzieć za krzyżyk na szyi czy Biblię pod poduszką, a w Rijadzie i Dżeddzie funkcjonują domowe kościoły.

Zaczął modernizować postrzeganie prawa (w AS nie ma kodeksu jako takiego, ale jest orzecznictwo precedensowe) i wprowadził np. kategorię przemocy domowej, molestowania dzieci. Szło to wszystko, powoli bo powoli, ale w dobrą stronę.

Jeszcze parę lat i może kobiety doczekałyby się zmian w prawie, większej swobody decyzji i uwolnienia spod systemu mahram (prawnego męskiego opiekuna), bo to najbardziej kuleje według naszych standardów. Pod jego rządami i tak miały ostatnio lepiej – zasiadały na wysokich stanowiskach (nawet ministra), założył koedukacyjny uniwerek…

Szkoda, bo mała szansa, żeby następca był kontynuatorem tych zmian. No ale zobaczymy. Abdullah miał 90 lat i choć następca to już „młodsze pokolenie” to i tak będzie miał ponad 70… Na gwałtowny powiew zmian bym nie liczył.

Więcej o życiu w Arabii Saudyjskiej możecie przeczytać w mojej książce „Swoją drogą”.